-
Ruki... RUKI!
- Co, kto, gdzie jak?! – zerwałem się
gwałtownie. Czyżby znowu mi się przysnęło? Eh, w każdym razie miło jest
zobaczyć rozczochraną blond czuprynę i uśmiechniętą twarz Akiry.
-
No, nareszcie się obudziłeś. Od 15 minut próbuję cię wybudzić! – powiedział z
lekkim bulwersem w głosie, jednak uśmiech nie zszedł z jego twarzy. –
Dotarliśmy do Paryża, chodź. – skierował się w stronę wyjścia.
-
Uhh... Jakim cudem tak szybko?
-
Przespałeś trzy czwarte drogi, a teraz chodź już, inaczej obaj zostaniemy
wypatroszeni przez lidera.
-
Pff... Już idę. – posłusznie poszedłem za Akirą. Przy wyjściu w moją twarz
uderzyło świeże, zimne powietrze. Rozejrzałem się po lotnisku. Reszta zespołu
stała już po odbiór bagażów. Reita
poganiał mnie machając ręką. Urgh, ale on czasami jest denerwujący. Chociaż w
sumie... Moje życie byłoby bez niego nudne. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi
od ponad 15 lat. Od tego czasu zawsze wszystko robiliśmy razem. Wszelkie wyjazdy, wycieczki czy powrót ze
szkoły do domu – byliśmy nierozłączni niczym papużki. Zawsze wspieraliśmy się,
bawiliśmy, graliśmy, uczyliśmy... Jak bracia. I te wszystkie przezabawne, a za
razem niebezpieczne sytuacje... Dziwne,
że jeszcze żyjemy.
Idąc
tak i wspominając chwile spędzone z blondynem nie zauważyłem małej sterty
kamyków przy której bawił się jakiś mały dzieciak. Ugh, jak ja nienawidzę
dzieci! To zło wcielone. Przekonałem się o tym i tym razem – maluch perfidnie
podrzucił mi skalne bryłki pod nogi. Poczułem silny ból w kostce, zamknąłem oczy i odruchowo zasłoniłem twarz rękami.
Poleciałem do przodu gotów na bolesne spotkanie z betonową podłogą, jednak...
Nie doszło do niego. Ktoś w porę mnie złapał.
-
T-taka-chan... Nic ci się nie stało? – był to nie kto inny jak nasz kochany
basista. Jego oczy wyrażały troske i lekkie przerażenie. Ale zaraz, czemu
wcześniej nie zauważyłem, że miały taki śliczny ciemnoczekoladowy kolor? Były
piękne... Takie głębokie. Gdy tak w nie patrzyłem, robiło mi się tak
podejrzanie ciepło. Dziwne uczucie. – Haloooo? Ziemia do Takanoriego! –
przestraszony moim nieobecnym wzrokiem Akira potrząsnął mną delikatnie. Wzdrygnąłem
się i od razu podniosłem. Spojrzał na mnie zdziwniony.
-
Umm... Wszystko w porządku, nie martw się. – uśmiechnąłem się najszczerzej jak
potrafiłem.
Blondyn
odetchnął z ulgą, złapał mnie na nadgarstek i pociągnął w stronę reszty. Gdy to
zrobił moje ciało pod wpływem jego dotyku przeszedł przyjemny dreszcz. Co się
ze mną do cholery jasnej dzieje? Stanęliśmy razem obok Aoia, który jak zwykle
spamował twittera. Podszedłem bliżej niego i zajrzałem przez ramię. Różowowłosy
zasłonił telefon i odepchnął mnie ręką. Co za wredna kreatura!
Przewróciłem
oczyma i skierowałem się w stronę ławki, na której Akira próbował wyryć coś swoim
scyzorykiem. Ale zaraz, przecież jeszcze przed chwilą trzymał mnie za rękę!
Nie, co ja gadam, on nawet nie dotknął mojej ręki. On tylko pociągnął mnie za
rękaw w stronę chłopaków, nic więcej. Zanim zdąrzyłem zobaczyć co blondyn
wyrzeźbił, rozległ się głośny krzyk Lidera, który wraz z Uruhą taszczył nasze
bagaże. No... Przeważnie moje. Zawróciłem i podszedłem do rozwścieczonego Kaia.
-
Ruki! Z łaski swojej powiedz mi, jakim cudem...
-
Nie wrzeszcz na niego, i tak nigdy się tego nie dowiemy. – rozbrzmiał głos
basisty, który nagle pojawił się za mną. Heh... On to ma wyczucie. – Wezmę
część jego toreb, nie martw się. Etto... Kai, moglibyśmy pogadać?
-
Tak, jasne. – odpowiedział mu czarnowłosy, po czym położył część bagaży przede
mną. Westchnąłem patrząc głupkowato w stronę oddalającego się Reia. Muszę
przyznać, w tych spodniach jego tyłek wygląda baaardzooo sekso... Zaraz... Co?
Gdy
tak podziwiałem dolną część ciała blondyna, ktoś pociągnął mnie za ramię.
Pisnąłem cicho i zasłoniłem rękami twarz. Ot taki odruch.
-
Ruki spokojnie, to tylko ja. – usłyszałem śmiech młodszego gitarzysty. Nie
no... Spadaj namiastko kaczki, ja tu coś robię! Nie, jednak nie... „Nie
przeszkadzaj mi, patrzę na tyłek Reity!” nie jest dobrą odpowiedzią.
-
Emm... Co jest Shima?
-
Wybacz, że przerwałem twój wzrokowy gwałt - skinął głową w stronę Akiry i Yutaki – ale
Aoś... Ehm, znaczy się Aoi.. Dobra, nie ważne. Chodź, przyjechał samochód.
Moja
twarz przybrała kolor rumianego jabłka. On czyta w myślach czy co?! Posłusznie
poczłapałem w stronę ciemnego auta, którym mieliśmy jechać do hotelu.
Załadowałem dwie kosmetyczki i walizkę do bagażnika (resztę moich toreb dźwigał
Akira), po czym zająłem miejsce z samego tyłu przy oknie, obok mnie usiadł
Uruha. Aoi tradycyjnie zajął miejsce obok kierowcy. Poczekaliśmy jeszcze chwilę
na pozostałą dwójkę i ruszyliśmy.
Wlepiłem
swój wzrok w okno. Wszyscy byli przesadnie weseli i roześmiani. Wszyscy prócz
mnie. Francja jakoś nie przypadła mi do gustu. Wszędzie zakochani, nie ma
miejsca gdzie by ich nie było. To odrażające... Co dziwne, chyba tylko ja tak
uważałem. Może dlatego, że nigdy nie byłem w związku i prawdopodobnie nigdy nie
będę. Od zawsze bałem się kobiet, w szczególności nagich kobiet. Bycie samotnym
pasowało mnie i mojemu stylowi życia, chociaż czasami brakowało mi czułości i
poczucia bycia kochanym.
Pogrążając
się w rozmyśleniach, nie zauważyłem kiedy dotarliśmy na miejsce. Poinformowało
mnie o tym dość bolesne dźgnięcie w brzuch.
-
Ruuuukiiii, coś ty taki przygnębiony? Rozchmurz się! Jesteśmy w Paryżu, mieście
zakochanych! – krzyknął do mnie młodszy gitarzysta wychodząc z samochodu. –
Tyle tu pięknych miejsc do zwiedzenia, dań do spróbowania i przede wszystkim
win do wypicia! – zrobił rozmarzoną minę. Hah, on tylko o jednym.
Wyszedłem
za nim i podszedłem do lidera.
-
Takanori, ty masz pokój z Akirą. – powiedział do mnie dziwnie się szczerząc. W
sumie cieszył mnie ten fakt, nie będę musiał słuchać po nocach bezsensownej
sennej paplaniny Uruhy o sake, czy gitarowych solówek Aoia, który mimo protestów
ze strony wszystkich dotychczasowych lokatorów nadal lubił pograć na elektryku
o trzeciej nad ranem.
-
Moi drodzy, przed koncertem mamy pięć dni wolnego. – tu zwrócił się już także
do reszty – Róbcie co chcecie, tylko błagam, postarajcie się nie spić i nie
trafić na izbę wytrzeźwień. – spojrzał znacząco na Shimę.
Cicho
się roześmiałem. No, zapowiada się ciekawie.
Wszyscy
rozeszli się do swoich pokoi, tylko Rei gdzieś zniknął. Uh, teraz nie będę się
tym przejmował. Muszę się wykąpać i przespać! Czuję, że przez tego bachora z lotniska
mam siniaki na nogach.
***
Cześć kochani! Święto lasu, Yuu skończyła jakieś Reituki. Przepraszam, że nic nie wstawiam, ale no... Nie mam weny ;__; W dodatku wcięło mi całą trzecią część Calm Envy mi wcięło ><" Postaram się to zmienić obiecuję, notki będą pojawiać się częściej ;-; A teraz do przejdźmy do konkretów - przyznam szczerze, pierwsze Reituki pisane "na poważnie". Trochę się nie klei, ale trudno >> Mam nadzieję, że się podoba. Btw; chcielibyście ten sam rozdział z perspektywy Reity czy powoli pisać drugi? >D
Dobra, nie wiem co więcej już tu pisać, soł... BŁAGAM, KOMENTUJCIE!
Kocham was~ ♥
Uwa, lubię to, bardzo~ A zwłaszcza z gwałcącym wzrokiem XD
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
.
DAWAJ DRUGĄ CZĘŚĆ JAK NAJSZYBCIEJ, BO INACZEJ PO TOBIE XD
Naww, zapowiada się bardzo ciekawie. Paryż, miasto zakochanych, Ruki, Reita... I jeszcze Aoiha, na deserek <3
OdpowiedzUsuńNo, zobaczymy, jak to się wszystko rozkręci~
Ah, jedna, ważna rzecz, jaka mi się w oczy rzuciła... Zacytuję:
,,- No, nareszcie się obudziłeś. Od 15 minut próbuję cię wybudzić! – powiedział z lekkim bulwersem w głosie, jednak uśmiech nie zszedł z twojej twarzy.''
Uważaj na formy: najpierw piszesz w trzeciej osobie - ,,powiedział'', a potem nagle w drugiej - ,,uśmiech nie zszedł z TWOJEJ twarzy''. Popraw na 'jego'. Dalej raczej nie zauważyłam, być pisała o Reicie jako ''zrobiłeś, zjadłeć'' blablabla.
Tyle z mojej strony. Czekam na kolejną część, a bloga dodaję u siebie do polecanych.
//Shima.
Ojeeejuuuuuu~~~
OdpowiedzUsuńNo, możesz jednocześnie wstawić perspektywę i potem znowu ruksa następna część :D
''TAKIE PIENKNE ŻE JA NJE MOGGEM ''
Podoba mi sieeeeeeeeee <3 A to dopieor początek :3
OdpowiedzUsuńWgl Uruś jaki szcery :3 Rei pomocny ... on też cos kombinuje... Ale z Ru się zgadzam .. trez nie lubię paryża >_>
Niewazne... PISZ KOLEJNA CZESC <3 Szybciutko <3
Wybacz mi krótki kom ale nie mam weny na pisanie, a komów wgl nie zostawic to nie elegancko .__.
UsuńW
OdpowiedzUsuńKOŃCU
DOCZEKAŁAM
SIĘ
CZEGOŚ
NOWEGO
LNCBUYWEFRCUWJ6HYVBJU7G4RFEUCW6JHYVBFGR4EUWIJN6BECYV ♥
Rei jaki opiekuńczy. <3 Szczerzyłam się cały czas, czytając to. TAKIE UROCZE. ;W; Aczkolwiek jak zwykle czuję niedosyt. Ale to moja wina. Każde reituki mogłoby być nie wiem jak długie - Jóme zawsze będzie czuła niedosyt. SMUTEG.
Ruki musi się przespać...
...z Reeeeeeeeeeeeeeeeeitą. ♥ Mam rację, prawda? Powiedz, że mam. 8D Trolluję, prawda? ;w; Ale to nic, oiwefncuvy4geuwaiocb swvfg. ♥
Zobacz, Yuu, ty zuy człowieku co ze mną zrobiłaś. ._____________________.
Pisałam już, że to urocze? Chyba pisałam, ale napiszę jeszcze raz.
UsuńTO TAGIE UROCZE. IDĘ BIEGAĆ Z KUCYKAMI PO TĘCZY I ĆPAĆ PUCH TEGO FICKA. ;W;
Aaaaa, Paryż... Miasto, gdzie kwitnie miłość... Stop! Wracam do żywych^^
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny tekst, przyjemnie się czytało i fabuła jakoś wydaje mi się miła.
Reita kochany, Ruki słodki, czego więcej można chcieć? Chyba niczego^^. A tak, jedynie kontynuacji... A i ona jest, wiec jestem szczęśliwa[jestem ślepa, i nie zobaczyłem jedynki...].
Wyglądam części następnej i pozdrawiam ^.~
Rena X
PS. Wybacz, że takim poślizgiem, ale mały zapierdziel w szkole...
Francja...Francja i...REITUKI PARTY HARD~! XD
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada....już nie mogę się doczekać nexta C:
Wybacz, nie mam weny na komcia ;c
Życzę weny
Pozdrawiam serdecznie
Chizuru
Phaha.. 'Spadaj namiastko kaczki, ja tu coś robię!' właśnie co ON robi.??! Dziewczyno, jesteś wielka.!!:D Padłam dosłownie i szybko się nie podniosę..!! Wszysko pięknie Paryż, 5 dni wolnegoo.. Ojojoo.. No żyć nie umierać.. Dla mnie rewelacja.! Pozdrawiam cieplutko i mnóstwo weny życzę^.^
OdpowiedzUsuń