Obudziło mnie pukanie, ehm… a raczej walenie w drzwi. Chcąc nie chcąc
powoli zwlekłam się z cieplutkiego łóżka.
- Mei, ile jeszcze można czekać?! Późno już. – usłyszałam zza drzwi
melodyjny głos Maleństwa.
Pół śpiąca spojrzałam na ekran komórki. Piąta trzydzieści… Co za wredna,
mała.. wrr!!
- Idź sobie i umrzyj przebrzydła kreaturo! – odkrzyknęłam nieźle
wkurzona. Jak do cholery jasnej można wstawać o tak barbarzyńskiej porze?!
- Nie to nie, śpij dalej. Ja wychodzę.
Ostatnie dwa słowa podziałały na mnie jak wiadro lodowatej wody wylanej
na głowę. Momentalnie wybiegłam z pokoju i znalazłam się w kuchni gdzie
Takanori w pośpiechu kończył śniadanie.
- Ooo… A Gdzie idziesz? I o
której wrócisz? – dopytywałam się niczym małe dziecko.
- Oh, tak nagle zaczęłaś się
przejmować moim losem? Idę na próbę, jak znowu się nie pojawię Kai mnie
wypatroszy i powiesi nad kominkiem. Później wstąpię może do kosmetyczki, moja
twarz wygląda okropnie! Wrócę jakoś po 17. – odparł przyglądając się mi
podejrzliwie.
Kosmetyczka? God… Sodówka zaczyna mu uderzać do głowy. Ale mniejsza z
tym. Nie będzie go prawie cały dzień, mam czas na sprawdzenie każdego kąta w
mieszkaniu nie robiąc zbyt dużych i widocznych szkód.
- Uhh, zaczynam się ciebie bać… Tak nagle zaczynasz się szczerzyć jak
Uruha do playstation. – wyrwał mnie z zamyślenia Takanori. Mimo mojego
krótkiego pobytu zdążyłam poznać wszystkich członków zespołu i przekonać się o
dość poważnym uzależnieniu młodszego gitarzysty od wszelkich gier. W końcu
gdyby uzależniony nie był, nie próbowałby zakosić mi telefonu przez jakąś durną
gierkę, która po przesłaniu na jego komórkę nie działała… Prawie się poryczał,
Aoi musiał go uspokoić. OMG, jak oni kawaii razem wyglądają! Pasują do siebie.
Kurde, Mei, uspokój się! Powoli przestajesz kontrolować fangirlowanie!
- To ja idę. Sayonara! – krzyknął Takanori zamykając za sobą drzwi.
Kiedy on do cholery jasnej wyszedł z kuchni?! Magic…
- Dobra Mei, idziemy szukać tego notatnika. – mruknęłam sama do siebie
kierując się w stronę pokoju Rukiego, co skończyło się bliskim spotkaniem z
podłogą. Ehh, może najpierw pójdę się jeszcze przespać.
* później *
Ósma trzydzieści. Idealnie. Mam cały dzień na przetrząśnięcie
mieszkania. Od czego by tu zacząć.. Facepalm! Przecież to jasne, że od jego
sypialni. Ostrożnie otworzyłam drzwi do pokoju Ruksa. O jasny gwint! Takiego
porządku nie widziałam już spory kawał czasu. Jedynie biurko strasznie
zaniedbane. Wala się na nim pełno papierów i.. ooo, oprawiony w skórę notatnik.
Ciekawe… Podeszłam i wzięłam go do ręki. Bingo! Pamiętnik Takanoriego. Słodko,
to zabieramy się do czytania. Hmm… Próba, próba, bardzo ciężka próba, wkurwiony
Kai, sława, próba…. A o Akirze to już mu się nie chce pisać?! Zaraz… Ostatnia strona jest dziwnie zagięta.
Jeśli to kolejna notka o tym kiedy ma odwiedzić manicurzystkę to mnie szlag
trafi.
„I just want to lay next to you for
awhile
You look so beautiful tonight
Your eyes are so lovely
Your mouth is so sweet
A lot of people misunderstands me
That's because they don't know me at all
I just want to touch you
And hold you
I need you
I love you so much
You look so beautiful tonight
Your eyes are so lovely
Your mouth is so sweet
A lot of people misunderstands me
That's because they don't know me at all
I just want to touch you
And hold you
I need you
I love you so much
For A. Suzuki. Watashi wa son'nani anata o aishiteimasu...”
- Ojeju, jakie sło…
- CO TY DO JASNEJ CHOLERY TU ROBISZ?! – wzdrygnęłam się i upuściłam
notatnik. W drzwiach stał Takanori z wielkimi rumieńcami na twarzy.
- Czytam o twojej wielkiej, że o ja nie mogę miłości do Akiry. –
odpowiedziałam wstając. – Powiedz mi, od kiedy jesteś homo?
- Odkąd poznałem Akirę.
- Czyli od zawsze?
- Tak. – jęknął siadając na łóżku. – Kocham go z całego serca. Jest dla
mnie całym światem. A ten świat legł w gruzach gdy pojawiła się ona.
- Ona?
- Narzeczona Akiry. Oświadczył się tej suce po miesiącu znajomości –
odparł a po policzku spłynęły mu łzy. – Dlaczego… - dodał cicho niby sam do
siebie.
Po raz pierwszy odkąd tu przyjechałam zrobiło mi się go żal. Miał
wszystko – jeden z najdroższych apartamentów w Tokio, pieniądze, sławę… Ale
brakowało mu odwzajemnionego uczucia miłości swojego życia. On musiał go kochać, inaczej już dawno ożeniłby się… W
końcu w towarzystwie ma tyle pięknych kobiet. Akira najprawdopodobniej nie
zdaje sobie z sprawy z danej sytuacji. Właśnie… On o niczym nie wie! Czyli
wypadałoby otworzyć mu oczy. Hmm..
- Gdzie idziesz? – spytał Takanori gdy skierowałam się w stronę drzwi.
- Muszę wyjść, widzimy się wieczór. Sayoo!
_________
Bry wieczór! Wreszcie udało mi się przepisać i dodać drugą część :D Mam nadzieję, że się podobała. Ostatnio brakuje mi motywacji do pisania... Czy jakaś dobra duszyczka odezwałaby się na gg i oceniła moje chore pomysły? .__. Z góry dziękuję.
Oyasumi! ^.^
Argaha! Daaleeeeej DD:
OdpowiedzUsuń